Zanim dołączyłam do Usborne i zaczęłam rozwijać swój własny książkowy biznes
miałam „poważną” pracę o jeszcze bardziej „poważnie” brzmiącej nazwie.
Próbowano mi wmówić, że to co robię jest ważne i że zmieniam świat.
A tak naprawdę zmieniały się tylko cyfry na kartach w Excelu i stan konta właścicieli firmy.
Mój zespół, którym wtedy zarządzałam, nerwowo spoglądał na zegarek i odliczał minuty do wyjścia z biura,
a wspólne spotkania integracyjne były niczym kara.
Prowadząc swoją własną firmę nauczyłam się więcej, niż przez całe moje wcześniejsze życie,
pomagam innym osobom rozwijać ich własne książkowe biznesy i sama jestem sobie szefem.
Pracuję wtedy, kiedy chcę i zarabiam adekwatnie do poświęconego czasu i energii. Który pracodawca dałby mi 8-9 tygodni wakacji w roku?